Gdy Jagna miała rok, poczułam, że mnie nie ma. Zniknęłam. Całkowicie. Byłam dziewczyną z planami, marzeniami i koncepcją na życie, a znalazłam się w punkcie, w którym zapomniałam kim jestem – mówi Małgorzata Hursztyn, mama trzynastoletniej Jagienki chorującej na wrodzoną łamliwość kości i niewydolność oddechową. – Historii hospicjum, do którego trafiliśmy z pięcioletnią wówczas Jagienką, stało się początkiem dobrego życia – takiego, w którym myśli się o komforcie w dyskomforcie, o spełnianiu marzeń, o samopoczuciu psychicznym, o tym, że choroba to nie całe życie, tylko jego część – dodaje.