Niekiedy można odnieść wrażenie, że Ameryka to – obok wszystkiego innego – wielka fabryka świetnych powieści. Oczywiście powieści powstają wszędzie, ale za oceanem chyba jednak szczególnie dużo. To może wynikać z tradycji, pewnie też z wielkiego i już dawno ukształtowanego systemu nauki tzw. kreatywnego pisania. Na takich studiach i kursach nikogo nie nauczy się, jak napisać „Ulissesa” czy „W poszukiwaniu straconego czasu”, a nawet „Gry w klasy”, ale można nauczyć pisania konwencjonalnych powieści na wysokim poziomie, czego efektem jest właśnie siła amerykańskiej prozy. No i jeszcze jest tam cały system nagród literackich, który z reguły wyławia i obdarza laurami to, co bez wątpienia na to zasługuje w głównym nurcie literatury. A spośród tych nagród najważniejsza jest nagroda Pulitzera dla literatury pięknej. Oto jej laureaci.