Steven Seagal powtarza rosyjską propagandę niczym filmowy skrypt. Amerykański (czy teraz już amerykańsko-rosyjski) aktor pozostaje niewzruszony na wojnę i ani na jotę nie odstępuje od swojego przywiązania do Rosji. Dla części zachodnich polityków agresja na Ukrainę nie okazała się wystarczającym powodem, by zrywać kontakty z opłacającymi ich rosyjskimi firmami. Czy to z naiwności, czy wyrachowania, wszyscy przysługują się Kremlowi.