Boomersi, którzy wychowali się przy muzyce The Rolling Stones, byli udręczeni oczekiwaniem na nową płytę zespołu. Płytę zapowiadaną przez kilkanaście lat i wciąż nie nagrywaną. Kończyło się z reguły na opowieściach o tym, że muzycy już są gotowi, już się umawiają na sesje nagraniowe. Oczekujący odetchnąć z ulgą mogli dopiero w połowie tego roku, gdy pojawiała się konkretna data. I się doczekali – „Hackney Diamonds” okazał się płytą lepszą, niż ktokolwiek mógł się spodziewać po zespole, którego główni członkowie dobiegli osiemdziesiątki. To po prostu świetna płyta.