Kolejny długi wieczór, znowu nie może zasnąć. No tak, ten wspólny pokój. Gdy wreszcie zaśnie, śpi niespokojnie, wybudza się w nocy. Ciągle rozdrapuje sobie strupy. „Te dzieci, zawsze coś wymyślą, co to za dziwna faza”. Codziennie boli ją głowa. Nawet nie chce jej się rysować. Do pediatry trafia po kilku tygodniach. Potem okulista, neurolog, rezonans magnetyczny, badanie EEG. Diagnostyka zajmuje pięć miesięcy, wynik: wszystko w porządku, dziecko jest zdrowe. – No to nie wiem, może psycholog – poddaje się pediatra. To od psychologów mama Amelki dowiaduje się, że dziecko ma myśli samobójcze. Kobieta jest w szoku, nie chce w to uwierzyć. – Przecież nic takiego się nie dzieje, to tylko przedszkole – myśli kobieta.